Osobnik,
który
to napisał,
nazywa się
Jan Tomasz Gross, jest profesorem Uniwersytetu Princeton, a jego
polskim wydawcą
był (wciąż jest?) ZNAK.
Oszczerca
uchodzi za Żyda, ale według tradycyjnych żydowskich kryteriów
Żydem nie jest, ponieważ jego matka była Polką z tzw. dobrej
rodziny.
J.T. Gross od lat wysługuje się nastawionym antypolsko
Żydom i kwalifikacja "szabesgoj" nie powinna go gniewać.
W Wikipedii można znaleźć, że "zarzucane
mu są elementy manipulacji i braku proporcji w opisywanych
zjawiskach, co podkreśla m.in. dr August Grabski z Żydowskiego
Instytutu Historycznego", a
w licznych czasopismach i w sieci można znaleźć opinie bardziej
kategoryczne, słusznie nadające się do
głośnej lektury wyłącznie, kiedy dzieci już śpią.
Po
ostatnim wylizaniu niemieckiej ręki (mam na myśli tytułowy wywiad
dla Die
Welt)
nawet Aleksander Smolar, określany przez St. Michalkiewicza mianem głównego
cadyka Rzeczypospolitej, nie wytrzymał i nazwał słowa Grossa
ʺobrzydliwymi i nieodpowiedzialnymiʺ.
Co
w gruncie rzeczy ciekawi mnie znacznie więcej niż sam Gross (natura jest pełna podobnie obrzydliwych zjawisk), to niepojęta
wyrozumiałość Polaków i ʺPolakówʺ wobec tego
manipulatora:
- Aleksander Kwaśniewski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
- W 2008 roku wydawnictwo "Znak" wydało jego książkę "Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści". (Autor stawiał w niej m.in. tezę, że antysemityzm w Polsce po II wojnie światowej miał przyzwolenie społeczne. Według Grossa miało tak być m.in. wskutek udziału licznych Polaków w zagrabieniu mienia ofiar holokaustu, czego po wojnie komuniści nie rozliczali.)
- W lutym 2008 roku krakowska prokuratura, po przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego, odmówiła wszczęcia śledztwa związanego z publikacją "Strachu". Uznała, że autorowi książki, jak również wydawcy nie można przypisać przestępstwa publicznego znieważenia narodu polskiego.
- W 2011 Krakowska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie znieważania narodu polskiego i nawoływania do nienawiści w książce "Złote żniwa" (uznano, że nie można mówić o popełnieniu przestępstwa).
Pozostaje
mieć nadzieję, że krakowska prokuratura nie będzie wiecznie
jedyną uprawnioną do przeprowadzania postępowania nad badaniem zawartości nikczemności w nikczemności Grossa.
Czy
jednak koniecznie
należałoby
poddać psychoanalizie kogoś, komu od czasu do czasu śni się, że
historyk z Princeton otrzymuje Order Orła Białego, dożywotnie
stanowisko Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, abonament na wyścigi
psów, stanowisko redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego, medal
Pierwszego Husarza PSL, okładkę i cztery strony w Newsweeku oraz
miejsce na cmentarzu w pobliżu byłego premiera Menahema Begina,
który zdezerterował w Palestynie z 2go
Korpusu Polskiego gen. Andersa?
Mnie
w każdym razie do śmiechu nie jest i ani myślę ryzykować
odpowiedzi.