Były czasy, kiedy tabernaculum z Ciałem Chrystusa znajdowało się w centrum ołtarza.
Odprawiający Mszę Świętą kapłan był zwrócony w stronę Boga Najwyższego, w stronę Nieskończoności.
Pierwszy wśród nas, jeden z nas.

piątek, 10 maja 2013

Skandal w Bydgoszczy - ksiądz nie dopuścił do pogańskich obrzędów w kaplicy




"Ateiści i innowiercy za mur" - rozwrzeszczał się pod cmentarnym murem Express Bydgoski.
"Ksiądz nie wpuścił do kaplicy" - podniosła krzyk Gazeta Pomorska. 
"Pewnie w grobach by się przewracali, gdyby to widzieli - mówili wczoraj ludzie zgromadzeni na cmentarzu parafialnym przy ul. Ludwikowo w Bydgoszczy. Dobrze, że chociaż deszcz nie pada." - miała usłyszeć głosy Katarzyna Piojda, niewiasta, która użyczyła gazecie pióra i podpisu (zgromadzenie sfotografował J. Pruss).
 
"Jeżeli pogrzeb jest świecki, na czas ceremonii tabernakulum można przenieść do innego pomieszczenia" - uznał właściciel zakładu pogrzebowego "Nero-Falkowski” w Bydgoszczy (istny Nero z Falkowskiego; mniej groźny od Nerona, za to w prawie kanonicznym równie mocny).

Poszło o dwie urny, których zawartość, jeszcze za życia*, wyraziła pragnienie spoczęcia na cmentarzu katolickim, pod warunkiem wszakże, że zarządzający cmentarzem ksiądz pójdzie w czasie przeprowadzki na ryby. 
 
 
 
Mądry i odważny proboszcz parafii NSPJ w Bydgoszczy, ks. prałat Roman Kneblewski, na pobyt szczątków się zgodził, ale do "pogańskiej ceremonii" w katolickiej kaplicy nie dopuścił. I na tę oto okazję skoczył obóz postępu, drąc ze zgorszenia struny głosowe i rozdzierając szaty. Zapominając, że spod rozdartych szat potrafi wyzierać zgorszenie jeszcze większe, acz innej natury.
Tak czy inaczej, mimo że z dachu ksiądz prałat gorącej kaszy nie lał, brama kaplicy okazała się nie zdobycia i "mistrz ceremonii" (tak nazywa się cywilny parodysta księdza) pożegnał urny na wolnym powietrzu. 
 
 


 
Okolicznościowe konwulsje bydgoskiego lewactwa można byłoby schować w pudełku z napisem "konia kują, a żaba nogę podstawia", gdyby nie koń. Na żabie, stworzeniu z gromady "bezogonowy płaz", podkowy nikt jeszcze nie wykrył, ale końskie obuwnictwo potrafi przybierać bardzo dziwne formy. Zwłaszcza że kowalstwo i materiał są przeważnie pochodzenia zagranicznego, a sam koń ma niewiele wspólnego z wierzchowcem, o którym Benedykt Chmielowski w "Nowych Atenach" pisał, że jaki jest, każdy widzi.
Gdyby ktoś odczuł potrzebę szczegółów, to doskonałych objaśnień w wykonaniu ks. Kneblewskiego można wysłuchać tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=51fbRjijwmA.

* * *

Nic tak nie wyjaśnia dziejów świata jak teoria spiskowa. Zawiązany przeciwko chrześcijaństwu prawie dwa tysiące lat temu spisek, został zintensyfikowany, kiedy do czynu przeszli adepci Adama Weishaupta. Mało jest wydarzeń i procesów historycznych tak wartych uwagi jak dzieje Iluminatów. Kto ma uszy i oczy, niech słucha i czyta. Pojmie przy okazji, co się stało z Kościołem Katolickim i dlaczego Paweł VI stwierdził w 1972 r., że "dym szatana wdarł się do świątyni Pana".
Świadomość tego, że oto dotykamy historii (Historii), pozwala machnąć ręką na fakt, że na dnie wielu politycznych wiader roiło się, roi i będzie roić od małych belzebubiąt, niecierpliwych premii za swoje cieniutkie zawodzenie. Dobrze jednak, że tym razem trafiło na Bydgoszcz, bo stamtąd dał się usłyszeć głos kapłana, który nie ma ochoty patrzeć w inną stronę, kiedy Bestia zaczyna wierzyć w zwycięstwo.

* * *

Chciałabym w tym momencie podziękować utalentowanej Pani, która - pod pseudonimem tatra - od lat pisuje na forum Stanisława Michalkiewicza. Gdyby nie jej dyskretna uprzejmość, nie dowiedziałabym się, tu we Francji, ani o przedstawionych wydarzeniach ani o osobie ks. Kneblewskiego. Gdyby nie ona, nie przerwałabym też długiego milczenia. A przecież nie tylko navigare necesse est - dawanie świadectwa jest konieczne jeszcze bardziej.
Grzeszne jest dzisiaj milczenie. I w Sodomie i ...w okolicach Asyżu.

praczka
 
 


PS Właśnie odkryłam, co dzisiaj, w felietonie "Dopóki papież nosi spodnie..." ( Najwyższy Czas!, 10 maja 2013), napisał Stanisław Michalkiewicz:
 
Otóż „Gazeta Wyborcza” jest taka żydowską gazetą dla Polaków, co widać również w publikacjach najweselszego tam działu religijnego. Komizm sytuacji polega nie tylko na tym, że żydowska gazeta dla Polaków bardzo się angażuje w meliorację Kościoła katolickiego; żeby był „otwarty”, to znaczy - żeby nawet pan redaktor Michnik, chociaż nie ma ani święceń, ani sakry, mógł zostać prymasem Polski - bo czyż to nie byłby przekonujący dowód otwartości? Żeby - mówiąc krótko - swąd szatana mógł przenikać do Świątyni Pańskiej już nie przez jakieś „szczeliny”, ale przez wszystkie otwory wentylacyjne.

Przyszło mi natychmiast na myśl, że ks. Kneblewski zapewne amatorem Kościoła otwartego nie jest i że "win" swoich wobec obozu po(d)stępu uznać i zmazywać nie zechce.
A przecież różne są w tej dziedzinie lansowane mody: dzień islamu, tydzień tolerancji, kwartał ateizmu, semestr judaizmu... 
Końca nie widać!


____________________________________________________________________
(*) Użyłam wyrażenia "dwie urny, których zawartość, jeszcze za życia..." najzupełniej świadomie. Kto się uznaje za ateistę, uważa się przez to za zorganizowaną w procesie ewolucji materię (czyż pojęcie "miliony lat" nie załatwia definitywnie zagadnienia "życia" w ścisłych umysłach poetów, kierowniczek muzeów sztuki współczesnej i specjalistek w zakresie gender studies?). 
Wracający do materii ateiści powinni być więc zadowoleni z danego przeze mnie popisu logiki.